I Parafialny Rajd Samochodowy św. Krzysztofa – 24.07.2016 r.
Zapowiedzi o rajdzie usłyszeliśmy już dużo wcześniej, ale nikt tak naprawdę nie wiedział czy chodzi o wyścigi, czy może o wycieczkę po bezdrożach. Po pierwszych zapisach i informacjach wszystko stawało się jaśniejsze. No, może prawie wszystko. Otrzymaliśmy informację, kiedy startujemy, o której wracamy i co mamy wziąć ze sobą. Reszta pozostawała tajemnicą. Stawiliśmy się punktualnie na parkingu przed kościołem zwarci i gotowi. Czekaliśmy na pierwszą odprawę, by dowiedzieć się więcej. Najpierw w kościele rozpoczęliśmy krótką modlitwą, przyznano numer każdej załodze, otrzymaliśmy mapę i … kartkę z informacją gdzie mamy się stawić na kolejnym punkcie…
… i tak z miejsca na miejsce, różnymi trasami, mijając się po drodze zwiedzaliśmy najbliższą okolicę. Był i kościół w Kwilczu i cmentarz w Mościejewie, i „Olandia” w Prusimiu i wreszcie sala w Kurnatowicach. Na każdym punkcie wykonywaliśmy postawione zadania, by wreszcie stawić się na mecie w Ośrodku Edukacji Przyrodniczej w Chalinie.
Piękna pogoda i urocze miejsce od razu zachęciły do rozpoczęcia pikniku. Zapach kiełbaski, kawy i domowych wypieków szybko zachęcał do pokrzepienia sił fizycznych. Poczuliśmy się jak u siebie. Parafianie z Lubosza i Mościejewa, a także krewni i znajomi z innych parafii. Dzieci i młodzież oraz dorośli. Jednym słowem od razu poczuliśmy prawdziwe rodzinną atmosferę. Rozmowy przy ognisku, przy stole, na trawie, no i dzieciaki, które zaraz zrobiły użytek z palcu zabaw.
Szybko okazało się, że posiłek to nie wszystko, co przygotowano dla nas na tym rajdzie. Gdy już zameldowały się wszystkie załogi, zaproszono nas do wspólnej gry i zabawy. Kto by pomyślał, że „odgrzewane” gry takie jak narty latem, „dwa ognie” i inne wniosą tyle radości. Bynajmniej nie tylko dzieciom. Tu nie było widzów. Wszyscy razem lub po kolei włączali się do wspólnych zabaw i konkursów. A niektóre były nawet z nagrodami. Jedni dla drugich przygotowaliśmy po drodze konkurencje, by teraz wspólnie się nimi cieszyć.
Słońce świeciło, placki na stole, zacienione miejsca aż zachęcały do głębszego oddechu i oderwania się od codziennych obowiązków. Nikt nie spieszył się do domu, a na placu pojawiały się wciąż nowe konkursy i zabawy…
Czas szybko uciekał. Wspólnie zrobiliśmy porządki, raz jeszcze wspominając, że choć miejsce leży całkiem niedaleko nas, to wielu gościło tutaj po raz pierwszy. Na koniec ks. Jarosław wszystkim kierowcom wręczył pamiątkowe dyplomy za uczestnictwo i ukończenie rajdu. Po tak bogatych przeżyciach i nutce niepewności stało się jasnym, że uczestnicy zaczęli pytać: Ciekawe dokąd pojedziemy w przyszłym roku? I tak zadecydowaliśmy już o II Parafialnym Samochodowym Rajdzie św. Krzysztofa … Pierwszy przeszedł do historii.