Aż dziwne, że w czasie tegorocznego, deszczowego lata znalazła się taka piękna i słoneczna niedziela. Nie wiedzieliśmy jeszcze, że i nasz tegoroczny rajd zostanie naznaczony skutkami tak obfitych opadów deszczu. Nastroje na starcie były więc jak najbardziej pogodne i bezchmurne. Już po raz drugi postanowiliśmy w naszej Parafii uczcić św. Krzysztofa organizując rajd samochodowy. Na wspólnej modlitwie w kościele, a jednocześnie miejscu startu zebrało się ponad 30 załóg. Co cieszy, byli wśród nich przedstawiciele praktycznie wszystkich grup wiekowych. Ks. Jarosław przedstawił na początku zasady rajdu. Każda załoga po otrzymaniu swego numeru, otrzymała także mapkę z trasą o najbliższego punktu. Nie wiedząc ile będzie punktów do celu, nie znając ile jest wyznaczonych tras, rozpoczęliśmy, każdy według otrzymanych wskazówek, drogę w nieznane. Na przepięknie wyznaczonych punktach pośrednich musieliśmy się nieco napocić, aby otrzymać mapkę do następnego miejsca. Krzyżówki i zagadki wcale nie należały do najłatwiejszych, ale za to sprawiły wiele niekłamanej radości.
Jak się okazało, po przebyciu całej trasy, która liczyła kilkadziesiąt kilometrów, metą tegorocznego rajdu, była „Ameryka” – ranczo niedaleko Obrzycka. Po zaparkowaniu naszych samochodów, przygotowaliśmy grilla i placki, a dzieciaki korzystały z przygotowanych na miejscu atrakcji: parku linowego, kręgli i czego tam dusza zapragnie. Oczywiście nie zabrakło pamiątkowych dyplomów dla wszystkich uczestników. Przy stole rozbrzmiewały jeszcze echa przebytej drogi i wrażenia z odkrywania piękna naszej najbliższej okolicy. Jak można było usłyszeć, „rajd w nieznane” dostarczył wiele radości i zwątpień, które niejedni uczestnicy przeżywali po drodze.
Niedawna ulewa pokrzyżowała nieco nasze pierwotne plany. Trzeba było nie tylko zmienić miejsce parkingu, ale też i odwołać letni kulig, zapowiadany jako miejscowa atrakcja. Pozostały jednak inne zimowe konkurencje w letnim wydaniu. Najpierw zabawą dla wszystkich pokoleń okazały się zawody narciarskie…
… a potem także wspólne „lepienie” letniego bałwana.
Cóż, to było piękne, niedzielne popołudnie. I miło, i pobożnie, i radośnie. Raz jeszcze przekonaliśmy się, jak niewiele potrzeba, by wspólnie spędzony czas dostarczył tak wiele wypoczynku i radości. Bardzo dziękujemy wszystkim organizatorom naszego II Parafialnego Rajdu św. Krzysztofa, którzy wiele tygodni wcześniej rozpoczęli już niezbędne przygotowania i podjęli się trudu jego przeprowadzenia. I nie pytamy, dokąd będzie prowadził III Rajd, bo i tak wiemy, że dowiemy się tego dopiero za rok, gdy spotkamy się na mecie…