Drugi dzień Świąt Bożego Narodzenia. Już po domowych wieczerzach wigilijnych, wyciszona atmosfera po przedświątecznych zakupach. Jednym słowem można bardziej się skupić na tym co najważniejsze. Można powiedzieć, że teraz rozpoczyna się dla wielu taka prawdziwa pielgrzymka do Betlejem. Doszło do naszych uszu, że tam rzeczywiście się coś wydarzyło. To miała być swego rodzaju niespodzianka i dlatego pod wodzą pani katechetki w pewnej konspiracji przygotowaliśmy nasz jasełkowy występ. Umówiliśmy się z rodzicami, aby wyjazdy rodzinne zaplanowali na popołudnie i w przygotowanych przez nich strojach w czasie mszy św. wyszliśmy na środek naszego kościoła, aby wspólnie ucieszyć się narodzinami Jezusa. Taka ilustracja do słów Ewangelii. O Maryi i Józefie, o wyrwanych ze snu pastuszkach, o wezwanych za gwiazdą mędrcach ze Wschodu. Piękne Jasełka, które każdego roku wywołują na twarzach dorosłych zadumę i uśmiech, radość i podziw. Wszystko dzięki Jezusowi, który stał się dzieckiem. Małym, bezbronnym, szczęśliwym. Któż, jak nie dzieciaki najlepiej oddadzą atmosferę tamtych betlejemskich chwil? I dlatego nasze przedstawienie odbywało się wokół Jezusa. To On był najważniejszy, On był pośrodku, a my cieszyliśmy się, że wszystko to robimy dla Niego, a wszyscy, którzy przyszli na msze św. byli nie tylko widzami, ale uczestnikami tej pięknej tajemnicy naszej wiary, jaką jest Wcielenie Bożego Syna.
Na koniec nie mogło zabraknąć życzeń, które wspólnie złożyliśmy wszystkim obecnym w kościele i oczywiście podzieliliśmy się opłatkiem. Gdy anioły rozbiegły się po kościele, atmosfera naprawdę stała się świąteczna, radosna i podniosła jednocześnie. To w tej samej mszy św. za chwilę przeżyjemy jeszcze jedno Boże Narodzenie – w Komunii św. Nowonarodzony przyjdzie, aby przemieniać nasze serca i nasze życie. Po to się narodził i stał się człowiekiem, abyśmy dzięki Niemu poznali, na czym polega miłość. Wierzymy, że nasze przedstawienie choć odrobinę pomogło nam i innym stać się lepszymi i pogłębiło dobrą, świąteczną atmosferę.